Na początku lat siedemdziesiątych Don McLean wydał dobrze zapowiadający się album American Pie z tytułowym utworem, który przeszedł do historii jako jeden z najbardziej enigmatycznych kawałków, jakie do tej pory powstały. Sam McLean został jednak wyparty ze świadomości słuchaczy i dziś jego nazwisko mówi niewiele. Zupełnie nie rozumiem dlaczego, bo oprócz udanych kompozycji, artysta ten jest w posiadaniu naprawdę bogatego wokalu. Jego głos to połączenie ognia z wodą, piekła z niebem, fuzja delikatności, tak charakterystycznej dla wokalistów folkowych, z energetycznym zacięciem i łatwością balansowania między dźwiękami godną najlepszych wykonawców popowych. Niestety wraz z wiekiem głos McLeana stracił dużo ze swojej urokliwości, warto jednak sięgnąć po starsze nagrania i dać się porwać łagodnym, acz ekspresyjnym folkrockowym nutom.